Najnowsze komentarze
Też dobrze wspominam moje pierwsze...
do d...py z "ekologią" i eko-terrorystami do: "Krew mnie zalała"
No dokładnie, denerwuje mnie socja...
erosek do: "Krew mnie zalała"
Żużel z takimi tłumikami to jak la...
wszechmocny do: "Krew mnie zalała"
no, niestety - taki świat: pod pre...
Dzięki za rady .Saddam !
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

12.04.2011 20:45

Samotny wilk?

Jeździć można samemu, albo grupowo. W ostatni weekend miałem przyjemność pierwszy raz jechać z "ekipą" w dłuższą trasę, ale później wracałem sam...

Niedziela, słoneczko grzeje aż miło, idealny dzień na pierwszą dłuższą trasę hondzią. Znajomy z liceum akurat był w ten weekend w domu i zdzwoniliśmy się na rynku w Ostrowie. Obraliśmy kurs na stację by dotankować smoki (5,07zł !!!! ;/ ) i międzyczasie kumpel zbierał resztę ludzi. Koniec końców było nas 5 - dwie Hondy CB750, Honda CB500 i przedstawicielka płci pięknej na niej, Yamaha Diverse i Suzuki S40. Cel - przez dłuższą chwilę każdy chciał jechać przed siebie, ale ostatecznie padło na piękne okolice Sycowa i mały rezerwat z szkółką jakiś roślinek... 

Nie mam zamiaru opisywać tutaj naszych przygód, bo ich nie mieliśmy. Krajobrazów też nie, choć momentami zapierały dech w piersiach. Droga była dobra, oprócz jednego odcinka pokrytego w całości dziurami i kawałkami asfaltu. Chciałem napisać o jeździe grupowej, konwoju, watasze, sforze czy jak kto woli. Z racji, że to był mój pierwszy raz, byłem strasznie podjarany na samą myśl jazdy w 5 motocykli - zawsze gdy jadąc samochodem widziałem takie grupy, lub gdy mnie mijały i miałem ciarki na plecach od grzmotu silników, robiło to na mnie wrażenie i myślałem, jak to musi być pięknie tak jechać z ziomkami.

Droga w jedną stronę miała 65km. I gdy pokonywaliśmy kolejne kilometry, nie sprawiało mi to już takiej frajdy jak na samym początku, gdy jeszcze kulaliśmy się po mieście. Jedna osoba nadaje tempo całej kolumnie, często rozbijaliśmy się przy wyprzedzaniu na 2 grupy, później gonienie... Trase znał tylko nasz jeden kolega, co miało swoje plusy do czasu wjechania w ser szwajcarski. Dojechaliśmy do celu, pogawędziliśmy i tak się złożyło, że musiałem wracać wcześniej niż reszta...

65km pokonywane sam na sam z moją ukochaną hondzią, słyszałem tylko jej oddech, a ona mój... jechaliśmy tak jak chciałem ja i ona, tak szybko jak chcieliśmy... totalna niezależność i pełne zgranie..

 

Najlepiej czuję się jako samotny wilk, obierając własne ścieżki... Może po tym tekście pomyślisz, że jestem egoistą lub coś w tym stylu, ale właśnie opisałem moje odczucia na świeżo po niedzielnej wyprawie. To był pierwszy raz, więc może powinienem wypowiedzieć się po kilku takich wyjazdach grupą, ale ciekaw jestem Waszych opinii, czy też czujecie się samotnymi wilkami? Ja nie jestem przeciwko takiej formie, ale chyba bardziej odpowiadałaby mi podczas parady albo jeżdzenia po mieście.. 

Komentarze : 5
2011-04-13 17:36:45 Hampel

hehe no tacy też się zdarzają ;)

2011-04-13 17:22:58 dostojnyKocur!

ja miałem takiego kolegę ktory tez nigdy nie jezdził w grupie , ale on nie jezdził bo nie nadążał takze to zwykła popierdolka była anie samotny wilk

2011-04-12 22:53:29 miszi

Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. W tą niedzielę także pierwszy raz jechałem w grupie motocykli (rozpoczęcie sezonu) i miałem dokładnie takie same odczucia co Ty. Jako mały brzdąc wracając z kościoła widziałem całą grupę motocykli jadącą na zlot. Marzyłem wtedy aby w przyszłości jechać w takiej grupie. No i spełniło się ;) Na początku byłem podjarany, a później chciałem się oderwać od tego zgiełku i samemu podyktować tempo.

2011-04-12 22:33:35 Pasti_Z-125

Ja też śmigam solo(póki c ;) ) ;) .

2011-04-12 22:05:59 hej

świetnie to napisałeś, bardzo delikatnie. Ja jeżdze sam, ale nie z musu, tylko z wyboru

  • Dodaj komentarz

Tagi

błędy (1), honda (1), motocykl (1), motor (1), naprawa (1), pierwszy (1), Porady (1)

Kategorie